.:: Strona Główna      .:: O Nas   .:: Aktualności   .:: Motocykle  .:: Galeria    .:: Kontakt     .:: Statut        

     

 

 

 

 Znany w środowisku motocy­klistów Poldek pasją do stalowych ru­maków zaraził się od swojego ojca. Jako nastoletni chłopak w latach 60-tych ubiegłego wieku pomagał mu w napra­wie posiadanych przez niego motocykli BMW, NSU, Sachs, Harley. Pierwszym używanym przez niego w 1960r. była jeszcze „ojcowa” WFM 125 model M-06. Zaś zaczątek kolekcji to czeska Jawa 175, rozebrana do śrubki i złożona w do­mowej kuchni. W powojennych, nieciekawych czasach PRL-u zamiast samochodów produkowano motocykle. Naturalną wręcz „życiową” kwestią stało się posia­danie modnego motocykla i kolejnych jego wersji, a że ze starym ciężko było się rozstać ... kolekcja nabierała kształtów. Nie bez znaczenia było zamiłowa­nie Leopolda do techniki i chęć pozna­nia zastosowanych rozwiązań konstruk­cyjnych. W latach 40-tych, już po woj­nie, motocyklem, o którym marzył każ­dy młody mężczyzna, była SHL M-02 (wzorowana na niemieckim DKW 125 i polskim Sokole 125) i kolejne jej wersje. Ten piękny motocykl miał pojemność 123cm3, ważył 80kg i rozpędzał się do 67km/h, a na przejechanie 100 km potrzebował ok. 31 mieszanki. Za kom­fort podróżowania odpowiadał widelec trapezowy z centralną sprężyną śrubową i dwoma amortyzatorami ciernymi z przodu oraz sprężyny w skórzanym siodełku. Uruchamiany był poprzez tzw. kopnięcie, a zmiana biegów następo­wała dźwignią nożną.

Oświetlenie da­wała prądnica - iskrownik. Konstruk­tor przewidział zabezpieczenie motocykla przed kradzieżą w postaci otworów w półce dolnej zawieszenia i ramy, gdzie zapinano kłódkę.Kogo nie było stać na moto­cykl, kupował w latach 50 tych ubie­głego wieku motorower: pierwszego polskiego MR-1 Rysia, MR-2 Żaka, później Komara lub zagranicznego Simso­na SR2 z centralnym amortyzatorem z jajowatą lampą na pedały, o pojem­ności 50 cm3, z bocznymi pojemnikami i zabudowanym tylnym kołem po przekręceniu dźwigni sprzęgła na 2 można było pedałować jak rowerem i kontynuować jazdę w przypadku braku paliwa lub awarii. Podobnie było z Rysiem, Żakiem i pierwszym Komarem. Poniatowa robiła iskrowniki. W kolekcji nie mogło zabraknąć kultowego Junaka, zwa­nego polskim Harleyem. Pojazd był produkowany w latach 1956-1965 w Szczecińskiej Fabryce Motocykli. To model M07 z 1957, pojemności 349cm3, czterosuw, o charakterystycznym gangum odgłosie z rury wydechowej, z podwójnym siedzeniem, często z bocznym wózkiem. To był ciężki motocykl. Ważył 170kg. Trzeba było umieć go zapalić. Po przelaniu paliwa i przekręceniu kluczyka należało wcisnąć dekompresator za­montowany pod lewą rączką kierownicy.

 Dekompresator, podpierając zawór, powodował, że lżej chodził tłok i ła­twiej, nawet kobiecie, było odpalić z tzw. kopa. W latach 60-tych ubiegłego wie­ku pracownicy opolskiej poczty używali do przewozu przesyłek wersji trójkołowej Junaka B 20 z jednym siedzeniem i skrzynią ładunkową. Konstrukcja była na tyle prosta, że w razie potrzeby, np. wyjazdu turystycznego, można było rozmontować tył ze skrzynią zamontować wahacz z tylnym kołem i ruszać w drogę.. Najcenniejszym egzemplarzem jest motocykl, którym jeździł ojciec Poldka - NSU Pony, rocznik 1936. Jednoosobowy motocykl o pojemności 98 cm3 rozpędzał się do 70km/h i palił ok. 21 mieszanki benzyny z olejem, 78-okta- nowej. Aby zmienić bieg, należało zdjąć prawą rękę z kierownicy i przesunąć dźwignię umieszczoną z prawej strony zbiornika. Motocykl nie posiadał akumulatora. Za zapłon mieszanki w komorze spalania i światło główne odpowie­dzialne był magneto - iskrownik. Koło magnesowe i cewka dawały prąd na żarówkę. To rozwiązanie powodowało, że gdy motocyklista jechał szybko, lampa przednia świeciła jasno, a gdy zwalniał przygasała. Odpalanie następowało bez kluczyka, z tzw. kopa, a gaszenie po przesunięciu ebonitowego przełącznika. Nierówności na drodze amortyzowane były poprzez sprężyny przy siodełku i tzw. trapez, tj. wahacze ze sprężynami stożkowymi w centralnej kolum­nie kierowniczej .Biorąc pod uwagę stan dróg, w większości kocie łby, jazda była, jak to dzisiaj się mówi, pełnym hardcorem. Z 47 zabytkowych motocykli, stanowiących kolekcję Pana Leopolda, trudno jest wybrać egzemplarz, stanowiący ozdobę, perełkę zbioru. Jak mówi Poldek - to ciężki wybór. Każdy ma to coś, np. WSK M 21 Dudek, polski „Easy Rider” z wysoką kierownicą i podnoszonym siedzeniem, SHL M17 Gazela o futurystycznych kształtach, radziecki K-650 z bocznym wózkiem (konstrukcja BMW R 71), który po fabrycznym montażu na­leżało rozebrać i ponownie złożyć. Gdy­bym miał pozycjonować, to na pierwszym miejscu postawiłbym Junaka M07 ze względu na jego historię i przyjemność z jazdy, na kolejnym - NSU jako sentymentalną pamiątkę po ojcu i NRD - owskiego konkurenta Junaka, czyli Simsona AWO 425s z 1959r., z dobrych materiałów czterosuw na wale kardana, wytrzymałego i bezawaryjnego pomieszczeniu, gdzie stoją motocykle, Pan Leopold ma też swój warsztat, w którym nie tylko odresterowuje swoje, ale pomaga też innym przywrócić do świetność posiadane przez nich zabytkowe jednoślady.

 Remontując wyszukane gdzieś w Internecie, w szopach lub złomowiskach okazy, nie idzie na łatwiznę. Przywozi takiego czerwonego od rdzy nieszczęśnika i zaczyna reanimację. Sprawdza kompletność, demontuje, czyści, dorabia brakujące części, maluje szparunki i lakieruje. Elementy chromowane ponownie przywraca do pierwotnego wyglądu, koła centruje, a szprychy naciąga. Wszystko według starych sprawdzonych metod produkcji. Jak powiedział robi wszystko, aby motocykl mógł posłużyć kolejne 50 lat. W wolnej chwili zaś wkłada kask „orzeszek” i rusza w trasę na swoim bokserze K650 z wózkiem, bo jazda na starym motocyklu sprawia mu ogromną frajdę.

Tekst i fotografia Robert Woś

.:: wstecz

 .:: Strona Główna      .:: O Nas   .:: Aktualno¶ci   .:: Motocykle  .:: Galeria    .:: Kontakt .:: Statut